środa, 26 lutego 2014
Chapter 3
Leżałam w ciemnym hotelowym pokoju wpatrując się w sufit. Duże krople deszczu rozbijały się o szybę zakłócając ciszę. Przed oczyma wciąż miałam te cudowne czekoladowe tęczówki. Było to co najmniej dziwne, gdyż kobieta taka jak ja nie posiada przecież żadnych uczuć. Potrafię z zimną krwią wyrżnąć armię wyszkolonych wojowników w niecały kwadrans. Jestem niczym duch jeśli tego zapragnę. Delikatnie przekręciłam się na bok na co stare łózko delikatnie zaskrzypiało. Godzina na zegarku wskazywała 19:00. Miałam więc jeszcze trochę czasu nim zacznę przygotowywać się do umówionego spotkania. Dziś wieczór jest moją okazją... okazją aby zlikwidować swój cel. Tylko to się liczyło. Podniosłam się z materaca i wolnym krokiem przeszłam do łazienki. Wszystkie kosmetyki jak i różne najpotrzebniejsze rzeczy ułożone były w idealnym porządku. Oparłam dłonie o umywalkę spoglądając w lustro. Przeraziłam się widokiem kobiety stojącej po drugiej stronie, momentalnie odkręciłam zimną wodę przemywając twarz. - No już Elektra weź się w garść – powiedziałam na głos i w pośpiechu zaczęłam przebierać ciuchy. Gdy byłam gotowa ruszyłam w stronę restauracji ''Glance''. Wieczór był wyjątkowo ciepły, przyjemny wiatr rozwiewał moje włosy a świeże powietrze wypełniało moje płuca. Otuliłam się płaszczem przyśpieszając kroku, gwizdy nade mną wskazywały mi drogę oraz dodawały otuchy. To właśnie one były tłem jak i świadkiem moich zbrodni. Widziały niejedną rzecz i pewnie nie ostatnią. Przystanęłam na moment próbując złapać oddech właśnie wtedy Go zobaczyłam. Stał przed drzwiami lokalu z bukietem róż w prawej ręce. Czarny garnitur idealnie podkreślał jego mięśnie. Wypuściłam powietrze i powoli zbliżyłam się do chłopaka.
- Witaj Tommy – uśmiech pojawił się na mojej twarzy nim zdążyłam się opanować
- Elena, wy...wyglądasz cudownie – zająkał się. Wielki Logan Henderson miał słabości. Niczym dżentelmen otworzył przede mną drzwi a ja bez słowa weszłam do środka. Kelner zaprowadził nas do osobnej sali, co tylko bardziej mnie zadowoliło. Łatwiej będzie go załatwić bez tłumu gapiów dookoła. Brunet usiadł naprzeciwko mnie. Był wkurzający gdy wlepiał we mnie swoje ślepia labradora. Przez te cudowne źrenice nie mogłam się skupić na pracy.
- Zawsze jesteś taka milcząca – odparł rozlewając wino do dwóch kieliszków
- A ty taki szarmancki – odbiłam piłeczkę na co chłopak jedynie się roześmiał a ja upiłam trochę czerwonego trunku. Nagle spostrzegłam niewielką bliznę nad jego prawym okiem – Co to? - nachyliłam się i przejechałam po szramie opuszkami palców. Logan przymknął oczy wdychając mocno powietrze
- Mam ją od dnia, w którym zginęli moi rodzice – te słowa wypadły z niego niczym pociski zupełnie tak jakby nie kontrolował tego co mówi
- Przykro mi – spojrzałam na niego, jego twarz była przekrzywiona bólem. Dotarło do mnie, że mamy coś wspólnego tylko, że ja straciłam matkę. Założyłam nerwowo kosmyk włosów za ucho przeglądając menu. Śledziłam wzrokiem nazwy potraw, lecz mimo to czułam na sobie spojrzenie chłopaka. Moją twarz oblał szkarłatny rumieniec. Dzięki Bogu kelner podszedł w samą porą
- Wybrali już Państwo na co mają ochotę ? - spytał wyciągając niewielki notesik z kieszeni białego fartucha
- Ja poproszę wysmażonego steka z surówką oraz pieczonymi ziemniakami – oznajmił brunet zamykając kartę dań – a dla Ciebie Eleno ? - Przegryzłam dolną wargę jeszcze przez moment się zastanawiając, wreszcie oznajmiłam – Dla mnie sałatka z kawałkami kurczaka . Kelner ukłonił się nisko po czym opuścił pomieszczenie. Uniosłam twarz a nasze oczy się spotkały. Miliony ciarek przeszły przez moje ciało pod wpływem jego cudownego uśmiechu.
- Mam nadzieję, że kwiaty ci się podobają – przerwał panującą ciszę
- Tak są śliczne dziękuję – przytaknęłam a w brzuchu poczułam dziwny ucisk – Nie powiedziałeś mi jeszcze czym się zajmujesz na co dzień – Delikatnie oblizałam swoje wargi, podpierając pod brudek na dłoni i kokieteryjnie zamrugałam rzęsami
- Niczym takim – podrapał się po włosach najwidoczniej szukając idealnego kłamstwa – jestem tekściarzem. Piszę piosenki następnie je sprzedaje wraz z prawami autorskimi – uśmiechnęłam się. Chłopak miał wyobraźnie, nie ma co. Po chwili pojawił się ponownie ten sam kelner, tym razem z zamówieniem.
Na widok apetycznej sałatki zaburczało mi w brzuchu więc momentalnie wbiłam w nią swój widelec. Była wyśmienita. Zmrużyłam powieki delektując się każdym jej kęsem. Chłopak przysunął się bliżej mnie, poczułam jak opuszki jego palców gładzą moja dłoń. Dostałam gęsiej skórki. Zapach jego perfum drażnił moje nozdrza.
- Chcesz trochę – zaśmiałam się wsuwając widelec do jego malinowych ust. Musiałam przyznać, że naprawdę się dobrze bawiłam. Logan okazał się wyjątkowym, czarującym chłopakiem. Udało mi się nawet zapomnieć, iż pod koniec tego jakże wspaniałego wieczoru będę zmuszona pozbawić bicia jego serca. Oblizałam wargi bacznie obserwując każdy nawet najdrobniejszy gest mężczyzny.
- A może przeniesiemy się do mnie – spytałam biorąc go za rękę. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź i po chwili siedzieliśmy w taksówce. Wszystko miałam idealnie zaplanowane. Gdy weszliśmy do holu, recepcjonista został zaczepiony przez mężczyznę którego wcześniej przekupiłam. Kamera skierowała się w przeciwną stronę więc przeszliśmy do windy niezauważeni. Brunet przez całą drogę był spięty. Weszliśmy do niewielkiego apartamentu.
- Napijesz się czegoś – mruknęłam ściągając płaszcz
- Whiskey z lodem – odparł rozglądając się wokół – niezły widok – wskazał na wielkie szklane okno zza którego rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok na całe miasto. Zerknęłam przez ramię na Logana i chwyciłam jeden ze swoich sztyletów. Odwróciłam się na pięcie celując w tył jego głowy. Stał tam niczego nieświadomy, zupełnie niczym zwierzyna zapędzona w pułapkę. Wzięłam głęboki wdech. Nagle opuściłam dłoń chowając broń za siebie. Coś jakby tajemnicza siła złapała mój nadgarstek i nie pozwoliła oddać śmiertelnego ciosu. W tej samej chwili brunet skończył podziwiać tonące w światłach Los Angeles. Wycofałam się do kuchni napełniając szklankę trunkiem o który prosił.
- Wiesz jak na mnie działasz ? - Na dźwięk jego głosu całe moje ciało zesztywniało. Stał tuż za moimi plecami. Poczułam jak jego wargi muskają moją szyję. Nogi się pode mną ugięły a z gardła wydobył się cichy pomruk. Bezwiednie opuściłam szklankę, która roztrzaskała się na miliony małych kawałków. Usta bruneta błądziły po moim karku a dłonie coraz odważniej wsuwały się pod sukienkę. Dawno nikt nie dotykał mnie w ten sposób. Przymknęłam powieki oddając się temu całkowicie.
- Tam jest sypialnia – wydyszałam odwracając się przodem do chłopaka. Objęłam jego kark przyciągając bliżej. O mal nie pisnęłam gdy brunet porwał mnie na ręce. Żarliwie obsypywałam pocałunkami jego umięśniony tors. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Miałam go unicestwić a tymczasem pragnęłam go... pragnęłam dzikiego seksu. Rzucił mnie na łózko, ściągając koszule. Moje dłonie wędrowały po jego idealnym ciele, wyglądał niczym młody Bóg w samych bokserkach. Spojrzałam w jego brązowe tęczówki a on delikatnie ujął moją twarz składając na ustach czuły pocałunek. Fala przyjemnego ciepła zalała moje ciało. Zagryzłam wargi a mężczyzna rozerwał niczym dziki zwierz mój biustonosz. Cicho jęknęłam, zaczęłam się wić z rozkoszy gdy brunet drażnił językiem moje sutki. Wbiłam palce w jego łopatki i mocno odchyliłam się w tył. Boże było mi cholernie dobrze. - Kochaj się ze mną – błagałam raz po raz czując jego usta na swojej kobiecości, doprowadzał mnie do szału.... W końcu spełnił moją prośbę i jednym zdecydowanym ruchem wszedł we mnie. Z wnętrza mojego gardła dobył się głośny krzyk, a on wziął mnie w swoje ramiona posuwając coraz szybciej. Gryzłam jego szyję zostawiając na niej maleńkie czerwone ślady – jesteś wspaniała – wyszeptał kładąc czoło na moim . Uśmiechnęłam się figlarnie przewracając go na plecy.
- Teraz moja kolej skarbie – odparłam odgarniając włosy na bok. Oparłam dłonie o jego tors i usiadłam na niego. Nasze piski wypełniły pokój. Miałam gdzieś czy ktoś nas usłyszy, liczyliśmy się tylko my. - Kochanie jeszcze trochę – wychrypiałam. Byłam niczym w uniesieniu. Brunet złapał mnie w pasie powalając na materac. Znowu znalazł się nade mną. Jego wargi przesuwały się wzdłuż mojego ciała, całował mnie całą kawałek po kawałku. Jeździłam paznokciami po jego plecach delikatnie drapiąc. Doszliśmy równocześnie, mój kochanek opadł obok próbując złapać oddech. Nachyliłam się całując jego usta po raz setny tego wieczoru. Wtuliłam się w jego tors a on bawił się moimi wilgotnymi włosami.
- Eleno – odezwał się po chwili, niosłam twarz tak, że teraz miałam przed sobą te cudowne czekoladowe źrenice. - hmmm – wymruczałam skradając buziaka – muszę ci się do czegoś przyznać – objął mnie mocniej, zupełnie jakby się bał, że zaraz ucieknę i zostawię go samego – Na imię mam Logan, przepraszam... wiem, że cię okłamałem – musnęłam wargi chłopaka przerywając tym samym jego paplaninę – nie jesteś zła ? – wydukał zdziwiony – jestem Elektra – zacisnęłam usta w wąską linię spodziewając się najgorszego natomiast chłopak tylko się uśmiechnął – no to chyba jesteśmy kwita skarbie – pogłaskał wierzchem dłoni mój policzek – Skradłaś moje serce w ciepły letni dzień... Elektro...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Słodkie <3 Loguś taki szarmancki, ^^ I te wyznania :o Czekam :***
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z powyzszym komentarzem. Koncowka jest fajna. A ogolnie notka... Ostra xD
OdpowiedzUsuńNa początek wybacz, że ten komentarz piszę dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu, a poza tym mój internet tak cudownie chodzi, że... Szkoda gadać. No, ale wracając do Twojego rozdziału: B-O-S-K-I, a ta akcja w domu Elektry... Ostra ^_^ Ale ty jeszcze nie wiesz, co potrafi mój mąż (lepiej nie pytaj co robi w domu, nie chciałbyś wiedzieć) :3 Czekam, aż pojawi się następny rozdział i zapraszam na http://nieoczekiwanazmiana.blogspot.com/ W końcu coś tam znowu wstawiłam ^.^
OdpowiedzUsuń